____ IDEA


Jesteśmy zanurzeni w mieście i miejskości.

Mieszkamy w Katowicach i codziennie korzystamy z przestrzeni, która tutaj powstaje. Właściwie to tworzymy ją za pomocą naszych działań zderzonych z decyzjami i wyborami innych użytkowników. Ten kontekst interesuje nas najbardziej. Czujemy się współodpowiedzialni za miasto, chcemy więc je lepiej rozumieć i mieć wpływ na to, jak funkcjonuje.


Kolektyw Miastoprojekt: Michał Kubieniec, Paweł Jaworski
________________________________________________________________________________________




niedziela, 17 sierpnia 2014

PARK KULTURY I WYPOCZYNKU

Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, czyli obecny Park Śląski, nie powstał przez przypadek. Nic odkrywczego, prawda? Stwierdzenie traci jednak swoją oczywistość, gdy przyjrzymy się ideologicznym celom jego urządzenia, a właściwie uzasadnieniu jego powstania. Na ten temat kilka razy wypowiadał się patron polityczny tej inwestycji – Jerzy Ziętek, dlatego warto sięgnąć do jego słów. Odium frazesu ściąga z tego zdania również refleksja nad tym, do czego nam ta przestrzeń służy obecnie i w jaki sposób wyobrażamy sobie jej dalsze funkcjonowanie. Mamy spory problem z udzieleniem odpowiedzi na te pytania, o ile w ogóle je zadajemy. Padły w trakcie ostatniego Pikniku Architektonicznego, dlatego chcę do nich na chwilę powrócić. Czy warto to zrobić? Właścicielem Parku Śląskiego jest wspólnota samorządowa, czyli po prostu wszyscy mieszkańcy województwa. Z tego powodu pytając o jego kształt, zastanawiamy się właściwie nad tym, jak chcemy urządzić nasze podwórko.
Nadrzędne zadanie, które stało przed projektantami pół wieku temu, to poszukanie nowej (lepszej) struktury dla całego kraju i regionu. Z otmętów niemieckiego, kapitalistycznego i „niemal kolonialnego” chaosu miał wyłonić się polski, socjalistyczny i „sprawiedliwy” porządek. To właśnie temu służyły spektakularne pomysły  regionalistyczne i urbanistyczne jak: realizacja Leśnego Pasa Ochronnego GOP, rozbudowa strefy uzdrowiskowej w Beskidach, a także sieci klinik i szpitali, przebudowy obszarów śródmiejskich oraz terenów mieszkaniowych. Utworzenie parku w Chorzowie było tylko jednym z narzędzi ustanawiania i ucieleśniania tego ładu, w którym widać jednocześnie obłęd panoptycznego kontrolowania i skrupulatne usprawnianie życia codziennego. Wszystko napędzała i uspójniała oczywiście siła industrializacji. Przemysł, który niszczy, miał przy tym przeistoczyć się w przemysł, który tworzy.
Podobna zmiana miała zajść w ludziach korzystających z chorzowskiego parku, a włączonych w maszynerię produkcji przemysłowej. O co konkretnie chodziło? Człowiekiem we właściwym znaczeniu tego słowa był robotnik, zatem trzeba było znaleźć logiczne uzupełnienie dnia jego pracy. Wszystko musiało służyć efektywności systemu, dlatego nie mogła nim być jałowa konsumpcja wolnego czasu, lecz odprężenie przed kolejną szychtą oraz aktywność „oświeceniowa”. Ziętek pisze w tym kontekście o „wypoczynku, zwłaszcza pouczającym, kulturalnym, mającym charakter godziwej rozrywki”, który przeciwstawia wszędobylskiej rozrywce komercyjnej w krajach kapitalistycznych. Niestety w państwie socjalistycznym relaks był właściwie jednym z zadań do wykonania i odbywał się przede wszystkim w skali masowej, co przekreślało, a co najmniej marginalizowało jednocześnie proste przebywanie ze sobą w przestrzeni publicznej. Również jakiekolwiek innowacyjne użytkowanie terenów zielonych, jeżeli od razu nie tworzyło grupy 1 400 użytkowników jak kolejka Elka. Z tej perspektywy stwierdzenie, że WPKiW należał do mieszkańców aglomeracji, ponieważ w czynie społecznym go urządzili i powszechnie z niego korzystali, jest co najmniej dwuznaczne. Ich udział był w końcu możliwy tylko o tyle, o ile wpisywał się w narrację ogólnej wizji.
Zanim pójdziemy dalej zauważmy, że nad opisaną polemiką wisi ryzyko sprowadzenia jej do powierzchownego przeciwstawienia kapitalizmu i socjalizmu, jak uczynił zresztą Ziętek, a później wiele innych osób. Nic bardziej mylnego. Charakter równie totalny i wyrafinowany w detalach miały wcześniejsze wyobrażenia przedstawicieli przemysłu pruskiego o swoim posłannictwie. W celu potwierdzenia tej opinii wystarczy sięgnąć po opis osiedla Giszowiec, który w 1910 r. przygotował Hermann Reuffurth, a także szerokie studium polityki mieszkaniowej zakładów górniczych z 1913 r., autorstwa Kurta Seidla, o czym pisałem szerszej tutaj. W związku z tym problem łączenia wizji urbanistycznej i antropologicznej jest tak naprawdę zbiorem opowieści tworzonych w różnych systemach politycznych i społeczno-gospodarczych. Gdy patrzymy z zewnątrz, widzimy właściwie historię eksperymentowania. I to jest dla mnie teraz najważniejsze.
Co współcześnie mówimy o sobie? Mamy styczność z wieloma ideologiami rozwoju. Jego równoważenia i zapewniania mu trwałości. Uspołecznienia jego programowania. Często powtarzamy również hasło o “przestrzeni dla wszystkich”, które szczególnie przylgnęło do terenów zielonych i przestrzeni publicznych. Są to jednak tylko slogany, w których można umieścić różne treści, na co wskazywał chociażby Marcus Miessen. Za frazesami mogą kryć się np. opisane przez Ziętka parki „funkcjonujące i rozbudowujące się głównie w części rozrywkowej", odwiedzane przez ludzi dla zabicia czasu. Dosłownie. Pozostaje pytanie, czy tego właśnie chcemy…
Powrócę do wspomnianego powyżej eksperymentowania, które pojawia się w mojej głowie za każdym razem, gdy realizowane są kolejne działania w ramach projektu edukacyjnego „Kontener Cooltury”. Kameralne wydarzenia mają otwierać drogę do uczestniczenia w kulturze szeroko rozumianej – w tym fizycznej – w sposób niemasowy. To jest właśnie ciekawy pomysł na nadanie nowego sensu chorzowskiemu parku w sytuacji, gdy nie opisujemy korzystania z jego terenu jako dopełnienia czasu pracy. Z tego też powodu wyobrażam sobie jego przestrzeń bardziej jako Skwer Sportów Miejskich niż potężny park tematyczny z biologiczną scenografią. Przywołane już pojęcie „godziwej rozrywki”, choć obecnie może brzmieć komicznie, trafnie opisuje ten kierunek.

Paweł Jaworski