____ IDEA


Jesteśmy zanurzeni w mieście i miejskości.

Mieszkamy w Katowicach i codziennie korzystamy z przestrzeni, która tutaj powstaje. Właściwie to tworzymy ją za pomocą naszych działań zderzonych z decyzjami i wyborami innych użytkowników. Ten kontekst interesuje nas najbardziej. Czujemy się współodpowiedzialni za miasto, chcemy więc je lepiej rozumieć i mieć wpływ na to, jak funkcjonuje.


Kolektyw Miastoprojekt: Michał Kubieniec, Paweł Jaworski
________________________________________________________________________________________




piątek, 30 października 2015

PEDAGOGIKA ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA MIASTO


Tekst Miasto werbusów rozpoczął ważną dla mnie przygodę intelektualną związaną z poszukiwaniem podstawy zaangażowania w życie miejskie. W centrum mojego zainteresowania był i jest nadal jego fundament moralny, którego nie można zredukować do aspektów psychologicznych: zakorzenienia oraz związku emocjonalnego z konkretnym miejscem, a także mniej lub bardziej elitarną wspólnotą. Książka Nowi Ślązacy. Miasto, dizajn, tożsamość i projekt kuratorski realizowany wspólnie z jej autorką, Zofią Oslislo-Piekarską, otwierają kolejny rozdział tej wyprawy. Dlaczego?

We wspomnianym tomie pojawia się wywiad z Irmą Koziną. Historyczka sztuki analizuje specyfikę życia społecznego na Górnym Śląsku i szuka zarazem doświadczeń źródłowych dla tożsamości lokalnej. Z tego powodu przywołuje dwie sytuacje. Pierwszą jest poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka, z którym pracujemy w ciężkich warunkach, drugą natomiast – za otaczającą nas przestrzeń, wspólnie przekształcaną na szeroką skalę. W podobnym duchu wypowiada się Tadeusz Sławek, choć i on nie udziela odpowiedzi na pytanie równie ważne jak rozważania o istocie: w jaki sposób tę odpowiedzialność kształcić.

Zanim pójdziemy dalej, zrobimy ostry zwrot. Teraz naszym przewodnikiem będzie Aleksander Jankowski, urzędnik kolejowy, pedagog i twórca pierwszych organizacji turystycznych w kraju. Wybór takiego patrona nie jest przypadkowy z dwóch powodów. Jest on autorem pogłębionej koncepcji działań, które nazywam „pedagogiką odpowiedzialności za miasto”. Ponadto, dzięki realizowanemu z zapałem zainteresowaniu krajoznawstwem, opartemu na świadomie przeżywanym podróżowaniu, jego ogląd jest praktycznie uzasadniony, bogaty i rozbudowany, a także odporny na ksenofobiczną racjonalizację braku wyboru i alternatywy.

Sięgnijmy zatem po jego dzieło: Ducha Warszawy. Pogadanek krajoznawczych o Warszawie z 1917 r. Ta niewielka książka znakomicie ilustruje dwie koncepcje kształcenia odpowiedzialności, które pojawiają się jako zasadniczo złączone, a takie wcale nie są. Z jednej strony jest to psychologizująca narracja tożsamościowa, zbudowana na emocjach pojawiających się w trakcie opowiadania „o dniach chwały i dumy, o dniach smutków i upokorzenia”, oparta na związku „ducha dziecka z duchem miasta”. Gdy przyjmiemy tę perspektywę, to gramy o zmianę sposobu przeżywania, dzięki czemu możemy „patrzeć inaczej, czuć głębiej, kochać goręcej, szanować i cenić, jak na to stare te mury zasługują”. Z drugiej strony mamy ideę odpowiedniego wychowania szkolnego, obejmującego historię i geografię Warszawy, rozwijanego przez wędrówki, sensowne tylko wtedy, gdy uda się „spacer połączyć z wyprawą celową do tej lub owej dzielnicy miasta, lub do tej, czy owej pamiątki”. Wyższym poziomem tego procesu pedagogicznego jest organizowanie działalności społecznej młodzieży w grupach, których celem „byłaby opieka nad czystością i porządkiem w mieście, opieka nad plantacjami, nad zabytkami i t. p.”. To oferta dla zdolniejszych, którzy mogliby później stać się przewodnikami „dla klas niższych i ubogiej dziatwy”.

Produktem podejścia emocjonalnego jest w tej sytuacji duma, a intelektualnego – odpowiedzialność. Prowadzi do niej długa droga, którą rozpoczyna doświadczenie swobodnego korzystania z przestrzeni miejskiej pogłębiane przez refleksję i edukację, a zamyka właśnie zaangażowanie. Werbus jako zwierzę polityczne może więc brać za miasto odpowiedzialność, nie wiążąc się z nim w żaden szczególny sposób.


Paweł Jaworski

czwartek, 29 października 2015

NOWI ŚLĄZACY

Po długich staraniach została wydana jedna z najciekawszych publikacji o współczesnym Śląsku i osobach, które go współtworzą. I nie jest to na szczęście kolejna rozprawa o tożsamości i jej etnicznych konotacjach. Nie próbuje definiować prawdziwych Ślązaków z korzeniami, wykluczając tych którzy tutaj przyjechali na studia czy do pracy. Nie chce uczestniczyć w jałowym sporze, w którym prawo wypowiedzi i mówienia prawdy o regionie leży zawsze po stronie rdzennych mieszkańców. Nie tworzy tez sztucznych podziałów. Ta książka to ' Nowi Ślązacy. Miasto, dizajn, tożsamość.' Zosi Oslislo- Piekarskiej.

Jest to zbiór wywiadów z osobami, które działają w regionie na bardzo różnych polach. Od razu podkreślę, że jestem jedną z  osób wypowiadających się w książce, dlatego też moja opinia na jej temat pewnie będzie mało obiektywna. Nie zmienia to jednak faktu, iż uważam, że to publikacja niezwykle ważna i potrzebna. A Zosi bardzo dziękuje za możliwość udziału w jej powstaniu. Przejdźmy jednak do samej książki. Opisani są w niej aktywiści, artyści, projektanci, kuratorzy czy lokalni przedsiębiorcy. Wszystkich ich łączy nie tylko Śląsk. Łączy ich rowniez aktywne włączanie się w życie regionu i w procesy zmian, które w nim zachodzą. Wywiady poprzedzone zostały esejem Zosi pokazującym w szerszym kontekście działania bohaterów książki. Autorka pokazuje jak ich postawy kształtowały się czy to dzięki staraniom Katowic o Europejską Stolicę Kultury, czy rozwojowi designu na Śląsku, czy też wyburzeniu słynnego Brutala. To co jednak najciekawsze to fakt, że autorka nie wybrała do swojej książki tylko rodowitych Ślązaków. Są tu ludzie, którzy przyjechali tu, postanowili zostać i działać. Bez dzielenia na lepszych i gorszych, autorka postanowiła stworzyć alternatywną definicje Nowego Ślązaka. Kogoś kto aktywnie działa, chce współtworzyć swoje otoczenie i czuje się za nie odpowiedzialny. To stosunek do tego co wspólne go definiuje, a nie etniczna przynależność. Nie istotne jest czy się tu urodził, czy ma przodków ze Śląska, czy mówi godką. Istotna za to jest jego obywatelska aktywność i chęć włączenia się w proces zmiany. Autorka świetnie uchwyciła moment, w którym takie podejście zaczęło się na Śląsku pojawiać. Zebrała w jednej publikacji grupę osób, które pomimo wielu różnic, łączy właśnie podobne definiowanie siebie jako Ślązaka. Nawet jeśli nie mówią tego wprost, to ich działania mówią o tym za nich. Zmiana, która nastąpiła to głos nowego pokolenia. Pokolenia, które nie wstydzi się tradycji regionu, ale też nie zamierza jej bezkrytycznie powielać. Pokolenia, które szuka, pyta i próbuje nakreślić współczesny obraz Śląska.

Śląsk dzisiaj to już nie ten opisywany przez Kutza czy Majewskiego. To już nie jest mityczna kraina, inna od wszystkich i żyjąca w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Śląsk potrzebuje dzisiaj nowych definicji. Takich, które umiejscowią go we współczesnych kontekstach społecznych, politycznych czy ekonomicznych. Gdzie przenika się lokalne i globalne. Bez etniczych odniesień, za to z poczuciem odpowiedzialności za miejsce, w którym się mieszka. Książka Zosi Oslislo jest pierwsza próba takiego opisu, otwierającą dyskusje na nowe idee. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć dzisiejszy Śląsk. I punkt wyjścia do dalszych poszukiwań.

poniedziałek, 19 października 2015

SUPERSAM- ŁADNY CZY BRZYDKI?

No i powstał nowy Supersam. Po wielu protestach i dwóch latach budowy jest i nic tego nie zmieni. Jedni się cieszą i robią sobie selfie na otwarciu, inni narzekają na brzydotę jaką nam zafundowano, oczywiście przekazując wszystkie detale z samego otwarcia. Architekci, inwestorzy, dziennikarze, politycy wszyscy razem otwierali dla nas ten obiekt, czy go lubili czy nie. Wydarzenie roku w Katowicach. Chyba Nawet Muzeum Śląskie nie może się pochwalić tak hucznym i szeroko opisywanym otwarciem. Pomijając już fakt uczestniczenia tylu oficjeli w tej prowincjonalnej fieście, warto skupić się na czymś zupełnie innym. Bo niech uczestniczą i potem oceniają, krytykują lub chwalą. Ale niech wnioski, które wyciąga każda ze stron nie ograniczają się tylko do tego, czy jest ładnie czy brzydko. Dobrze by było żeby w Katowicach wreszcie zrozumiano, że w mieście jednak chodzi o coś więcej niż żeby było ładnie.


I tak z jednej strony mamy ataki na brzydką elewację, wykończenia wnętrz czy niedopasowane reklamy, a z drugiej strony zachwyty nad skalą obiektu i jego rzekomo niebanalną bryłą. Ta dyskusja świetnie obrazuje naszą lokalną skłonność do mówienia o architekturze tylko w kategoriach ładnie / brzydko i w konsekwencji do estetyzacji samego miasta. Nie interesuje nas polityczny, ekonomiczny czy społeczny wymiar architektury, przez co oddalamy się od rozmowy o realnych problemach, ich przyczynach i konsekwencjach.


Zamiast o rozwiązania formalne spytajmy więc o wpływ na kondycję lokalnego handlu i problem pustostanów. Czy na pewno, jak twierdzi Tomasz Konior, a wtóruje mu Prezydent Krupa, ten obiekt ożywi miasto? Czy może jednak dobije małych przedsiębiorców? Spytajmy też o wpływ na komunikację w śródmieściu. Czy przypadkiem ten obiekt, wraz ze swoim wielkim parkingiem nie zwiększy ruchu samochodowego w okolicy? Jak budowa tego obiektu ma się do założeń Urzędu Miasta o wyprowadzaniu ruchu samochodowego z Śródmieścia, tworzenia stref tempo 30 i chęci stawiania na ruch pieszy i komunikację rowerową? Warto też zastanowić się nad tym czy chcemy opierać swój rozwój na zewnętrznych wielkich inwestorach, poszukujących taniej siły roboczej i stref obniżonych podatków ( jeśli w ogóle je u nas płaca), czy na wzmacnianiu wewnętrznej siły miasta, opartej na budowaniu i wspieraniu lokalnego biznesu? Zostając przy taniej sile roboczej nie zapomnijmy spytać również o warunki pracy i płace robotników na budowie. Zastanówmy się też czy zakupy chcemy robić w centrach handlowych czy na lokalnych targowiskach, w sklepikach i restauracjach? W natłoku pytań nie zapomnijmy o najważniejszym- czy My mieszkańcy mamy wpływ na to jak działa nasze miasto, czy może politycy i inwestorzy podejmują najważniejsze decyzje bez konsultacji z nami?


Jak odpowiemy sobie na te pytania i pewnie jeszcze parę innych, to wtedy będziemy mogli poświecić czas na pisanie poezji o finezyjnych detalach, skali i formie budynku czy doborze materiałów. Bez zrozumienia realnych problemów nie będziemy w stanie rzeczowo rozmawiać o mieście. Mam wrażenie, że w Katowicach cały czas pływamy po powierzchni i skupiamy się na tym co mało istotne. Supersam to po prostu po raz kolejny pokazał.

Michał Kubieniec