Jest coś co mnie jednak w tej dyskusji trochę niepokoi...
Nie chciałbym negować samego pomysłu, który uważam za bardzo ciekawy i wart przedyskutowania. Południowe Śródmieście na pewno takiej przestrzeni bardzo potrzebuje. Nie trafiają do mnie za to argumenty, których używali zwolennicy takiego rozwiązania. Rozmawiając o halach targowych, często mówi się o takich miastach jak Barcelona, Madryt czy Rotterdam, w których możemy znaleźć imponujące realizacje targowe, obiekty wręcz ikoniczne. Chcielibyśmy, żeby i w naszym mieście wreszcie taki budynek powstał. Najlepiej zaprojektowany przez znanego architekta, bo podobno przyciągnie to do nas turystów, a miastu zbuduje świetny wizerunek. Targi są przecież teraz takie trendy i modne w całej Europie. I niestety przez takie myślenie po raz kolejny popełniamy ten sam błąd. Chcemy budować na pokaz, tworzyć kolejne ikony i szukać efektu Bilbao. Ja rozumiem, że żyjemy w mieście wielkich wydarzeń i inwestycji, ale może wreszcie warto pójść o krok dalej i wyciągnąć naukę z dotychczasowych działań. Tym bardziej, że takie rozwiązania nijak się mają do tego co zrobiono w miastach, na które się tak często powołujemy.
Myśląc o halach targowych zacznijmy myśleć systemowo, a nie wizerunkowo. Nie twórzmy pojedynczych przestrzeni na pokaz a zastanówmy się gdzie i w jakiej skali są one potrzebne. Szukajmy rozwiązań miejskich problemów i starajmy się odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Zadajmy sobie na starcie parę pytań - czy na pewno potrzebujemy dużej hali, czy może tylko zwykłego lokalnego bazarku. Kto będzie do danego miejsca przychodził, kto będzie w nim sprzedawał, jakie będą warunki najmu i czy będzie to miejsce dostępne. Pamiętajmy również, że nie w każdej hali, nawet dobrze zaprojektowanej chcą się wystawić drobni handlarze. Wiele przeskalowanych i źle pomyślanych hal już stworzono i warto by było, żeby Katowice nie czerpały z takich wzorców. To są ważne kwestie, które powinniśmy poruszyć na samym początku. Analiza społeczno-ekonomiczna powinna być przed tą architektoniczną. A jak już tak bardzo chcemy Barcelony, to inspirujmy się raczej jej strategią rozwoju a nie imponującą estetyką inwestycji targowych. To właśnie tam działa specjalna instytucja zajmująca się promocją i rewitalizacją hal targowych, a miejskim zarządzeniem handel uliczny ma być obecny w każdej dzielnicy. Podobnie wygląda to w wielu innych europejskich miastach.
Dlatego nie rozmawiajmy tylko o Hali Parkowej. Niech ona będzie tylko punktem wyjścia do szerszej rozmowy. I zamiast myśleć wizerunkowo, pomyślmy o tym czego realnie potrzebujemy. Inaczej możemy bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Michał Kubieniec
Michał Kubieniec