____ IDEA


Jesteśmy zanurzeni w mieście i miejskości.

Mieszkamy w Katowicach i codziennie korzystamy z przestrzeni, która tutaj powstaje. Właściwie to tworzymy ją za pomocą naszych działań zderzonych z decyzjami i wyborami innych użytkowników. Ten kontekst interesuje nas najbardziej. Czujemy się współodpowiedzialni za miasto, chcemy więc je lepiej rozumieć i mieć wpływ na to, jak funkcjonuje.


Kolektyw Miastoprojekt: Michał Kubieniec, Paweł Jaworski
________________________________________________________________________________________




piątek, 18 grudnia 2015

ŻEBY BYŁO ŁADNIE

Długo zastanawiałem się czy pisać ten tekst. A raczej komentarz. Wydaje mi się jednak, że temat powinien zostać publicznie poruszony. Choćby po to, żeby pokazać drugą stronę medalu. Inną perspektywę. Pobudzić do krytycznej refleksji. Może dzięki temu ktoś się zreflektuje i zobaczy, że nie zawsze chodzi o to, żeby było ładnie. Przynajmniej nie w temacie, który poruszam. A chciałbym wam napisać o tym co myślę o muralu, który powstał na skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Dudy-Gracza oraz o wielu innych, podobnych realizacjach w całej Polsce. Zjawisko muralozy nie dotyczy przecież tylko Katowic, a sztuka w przestrzeni publicznej wymaga większego namysłu niż ten, który zafundowali nam artyści malujący ww. mural i dziennikarze go promujący.

Powstanie tej pracy uwiadomiło mi dwie rzeczy. Pewnie mało odkrywcze i oczywiste, a jednak w lokalnym kontekście pierwszy raz tak widocznie się one objawiły. Pierwsza rzecz to sam mural. Artyści stworzyli pracę bez treści, zupełnie wyrwaną z kontekstu i nie podejmującą żadnego dialogu z przestrzenią publiczną, mieszkańcami, miastem. Pracę estetyzującą, której głównym celem jest bycie ładną. Choć w tym przypadku jest to dosyć dyskusyjne. Jest ona zwykłym miejskim gadżetem, który będzie zbierał lajki, instafotki i komentarze miejskich oficjeli, że w mieście jest coraz ładniej. I tu powinno się pojawić pytanie, czy właśnie takiej sztuki w mieście potrzebujemy i chcemy? Czy chcemy pracy, która za nic ma miejsce, w którym powstaje, równie dobrze może powstać w każdym innym mieście albo na płótnie w galerii? Czy sztuka w mieście nie powinna wchodzić w relacje z otoczeniem, komentować i prowokować do dyskusji? Nie powinna zadawać trudnych pytań? Stwarzać pole do dyskusji o jakości przestrzeni publicznej, a nie tylko jej estetyce? W przypadku muralu na ul. 1 Maja mamy raczej do czynienia z czymś, co w przypadku kolorowania szarych bloków nazywa się miejską pastelozą. Bezrefleksyjnym traktowaniem przestrzeni publicznej. Mural nie jest tu narzędziem do mówienia o mieście, a celem samym w sobie. Formalną zabawą na żenująco niskim poziomie. Zjawisko, o którym piszę występuje wszędzie i wszędzie jest już mocno krytykowane. Powstało sporo publikacji, felietonów, odbyło się parę spotkań. A nasi dziennikarze, tak mocno zafascynowani powstałym muralem, jakby to przegapili. A może nawet nie byli zainteresowani. I tu dochodzimy do drugiej rzeczy, którą powstanie tej pracy świetnie pokazało. A chodzi o dziennikarską ignorancję. O chęć poszukiwania newsów. O powierzchowną analizę. Nasi lokalni dziennikarze wypowiadają się na każdy temat, a najczęściej na ten, o którym nie mają zielonego pojęcia. Są specjalistami od wszystkiego. I tak też było w tym przypadku. Nikt nie zadał sobie nawet trudu zbadania tematu. Nie spróbował przedstawić innego punktu widzenia. Bo właściwie po co? Mamy ładny kolorowy mural i tyle. Mamy atrakcyjnego newsa. I ciężko stwierdzić czy wynika to z wymogów redakcji, czy może z braku kompetencji samych dziennikarzy, czy braku chęci poznania tematu. Pewnie z wszystkiego po trochu. Szkoda, bo to właśnie dziennikarze mogliby tu pełnić istotną rolę w tworzeniu przestrzeni do dyskusji. Mogliby zadać parę pytań. Ale chyba nie specjalnie im na tym zależy. A może nie czują po prostu takiej potrzeby. Powstał ładny mural, więc po co się czepiać. Przecież w mieście chodzi właśnie o to, żeby było ładnie. Poziom refleksji jaki nam oferują niestety do tego się ogranicza.

I pewnie nie byłoby żadnego problemu, gdyby z jednej strony Panowie artyści potrafili uczciwie przyznać, że zrobili po prostu komercyjną reklamę, a nie dzieło artystyczne, a z drugiej dziennikarze nie wpadliby w zachwyt nad tym co powstało. A tak niestety po raz kolejny okazało się, że lokalny dyskurs, nie tyle o samej sztuce, bo ona jest tu najmniej ważna, ale o przestrzeni publicznej i mieście ogranicza się tylko do estetycznych egzaltacji. A to jest słabe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz