Katowice to miasto, przez które wciąż robię sobie wrogów. Kiedyś to byli młodzi fascynaci wieżowców, potem (nieżyjący już) Michał Smolorz, całkiem niedawno za jednym zamachem zraziłem do siebie dwie lokalne gwiazdy architektury (i ich wielbicieli). Naraziłem się też satyrykom udającym krytyków architektury, wcześniej kręcąc nosem na idee Katowic Miasta Ogrodów. Czy to tylko z powodu mojego okropnego charakteru? Chciałbym wierzyć, że nie.
W 2005 roku opublikowałem książkę „Ideologie w przestrzeni. Próby demistyfikacji”, w której postawiłem banalną, lecz wtedy w Polsce obrazoburczą tezę – architektura jest wynikiem działań określonych sił politycznych, architekci mogą udawać niezależnych twórców, lecz w istocie są po prostu na usługach możnych tego świata. Ta książka została bardzo źle przyjęta przez polskich architektów (paszkwil w Miesięczniku 'Architektura' mógłby się moim zdaniem spokojnie ukazać w Trybunie Ludu w latach osiemdziesiątych).Z tak postawionej tezy można wyciągać różne wnioski – można, jak Tarald Lundevall partner w znanej norweskiej firmie architektonicznej Snøhetta, w czasie niedawnej konferencji DiverCITY we Wrocławiu mówić, że architekci służą władzy i tak jest dobrze; można, jak stworzone przez Sama Mockbee Rural Studio próbować budować koalicję nie z władzą lecz z ludźmi, którzy w zasadzie znajdują się na obrzeżach społeczeństwa. Jeśli miałbym wybierać, to zdecydowanie bliżej mi do Sama, niż do Taralda. Nie znaczy to oczywiście, że całkowicie odrzucam instytucje – wszak pracuję na Uniwersytecie (podobnie zresztą jak Sam i Tarald) i choć w Wielkiej Brytanii od trzech lat studenci w pełni finansują swoją edukację, to wciąż – przynajmniej w założeniach – jest to uniwersytet państwowy, którego celem nie jest po prostu zarabianie pieniędzy, lecz poszukiwanie prawdy i dobra.O programie, który prowadzę mówię, że łączy architekturę z polityką. Widzę tu politykę jako działanie istniejących w mieście różnych struktur władzy i wpływu. Choć nie ukrywam swoich przekonań, program, który prowadzę nie ma określonej politycznej orientacji – akceptujemy wszystkich, którzy chcą budować lepszy świat, zostawiając sobie jako kwestię otwartą, do dalszej dyskusji, co to tak naprawdę znaczy. Tym, co jak myślę, charakteryzuje nasze podejście do architektury i urbanistyki jest chęć przyjęcia wyraźnej etycznej ramy, która będzie organizowała nie tylko nasze życie jako obywateli, ale również jako architektów. Architektura może być zła i dobra, nie w sensie drobnomieszczańskich estetycznych smaków, lecz w najbardziej poważnym sensie etycznej odpowiedzialności za swoje czyny.W 2012 opublikowałem artykuł pod tytułem New Progressive Architecture: Designing for Cities in end Times, w którym stawiałem architektów w jednym rzędzie z banksterami, odpowiedzialnymi za kryzys 2008 roku. I nie chodziło mi nawet o to, że przez lata korzystali(śmy) z budowlanego boomu, nie troszcząc się o to na jak wątłych podstawach on się wznosi, lecz o to, że architekci nie chcieli wziąć choćby części odpowiedzialności za swoje projekty. Dziś jednak, kwestie dotyczące etycznych ram pracy architekta i tego za co on/a ponosi odpowiedzialność weszły do głównego nurtu debaty. Na nowo rozpalił ją Martin Filler, który w New York Review of Books zaatakował Zahę Hadid, zarzucając jej odpowiedzialność za śmierć robotników na budowie zaprojektowanego przez nią stadionu piłkarskiego w Katarze. Atak ten był wybitnie niezręczny, ponieważ stadionu nawet nie zaczęto jeszcze budować, przypomniał również wcześniejsze niesławne ataki mizoginistycznych architektów na wybitną architektkę. Mimo tego, wywołał duże poruszenie i ożywioną dyskusję.W rozbudowanym tekście Damned if You Do, Damned if You Don't: What is the Moral Duty of the Architect? opublikowanym na łamach prestiżowego The Architectural Review, Charlotte Skene Catling usiłuje (bardzo moim zdaniem przekonująco) pokazać drogę wyjścia z klinczu, w jakim znajdują się dziś architekci – jedyną drogą jest wyjście poza czysto techniczne i utylitarne rozumienie architektury, zamiast architektury rozumianej jako 'problem solving', Catling głosi potrzebę 'problem questioning', czyli zamiast rozwiązywania problemów zapytajmy jeszcze raz, jakie problemy chcemy rozwiązywać. Jak pisze – nie chodzi o to, by aktywista zastąpił architekta, lecz by architekt był również aktywistą. Oznacza to dwie fundamentalne zmiany w tym, jak powinniśmy praktykować i uczyć architektury – po pierwsze, architekci muszą porzucić przekonanie (które wciąż jest dominujące nie tylko w Polsce), że posiadają oni wiedzę całkowicie niedostępną zwykłym zjadaczom chleba, co upoważnia ich do narzucania swych wizji nie-architektom. Jak mówiła we Wrocławiu Margaret Wilkinson z Planning for Real Unit: „jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś o obuwiu, pytaj raczej tych, którzy je noszą, a nie tych, którzy je produkują”. Po drugie jednak – wcale nie oznacza to przejście na pozycje 'sług ludu', w pełni realizujących wszelkie pomysły lokalnych wspólnot. Łatwo bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której realizacja interesów grupy mieszkańców staje się niebezpieczna dla sąsiedniej dzielnicy. Te dwa przeciwstawne wyzwania wymuszają na architekcie upolitycznienie jego profesji i wejście w debatę. Tak rozumiana architektura staje się w równym stopniu projektowaniem budynków i przestrzeni, jak i negocjowaniem strategii politycznych, społecznych, ekonomicznych i kulturalnych w jakich te budynki powstają i będą trwały. Budynek staje się węzłem w niezwykle rozległej sieci relacji, a architektura jest procesem negocjacji tego, co społeczne poprzez to, co materialne i przestrzenne.Tak i my rozumiemy architekturę, takiej architektury staramy się uczyć w Plymouth, a raczej staramy się współ-uczyć, bowiem nasi studenci nie są biernymi odbiorcami, a raczej aktywnymi dyskutantami i producentami wiedzy.Z jednej strony więc, nasz pobyt w Katowicach widzimy jako kontynuację projektów, nad którymi pracowaliśmy przez ostatnie kilka lat. Staraliśmy się wypracować teoretyczną ramę nowej, post-neoliberalnej urbanistyki i architektury. Jej podstawę tworzą przekonanie o potrzebie miejskiej reindustrializacji, inspirowanej ideami ekologii przemysłowej oraz przekonanie o możliwości i potrzebie rozszczepiania kapitalistycznej hegemonii, tak by powstawały enklawy innych narracji, które nie opierają się na logice krótkoterminowego zysku.Z drugiej strony, przyjeżdżamy do Katowic by zająć się konkretną przestrzenią, konkretnymi – zdefiniowanymi przez zapraszający nas Uniwersytet Śląski – problemami. Będziemy zastanawiać się nad tym, w jaki sposób i gdzie produkowana jest wiedza i innowacje, w jaki sposób różne, wydawać by się mogło, zupełnie do siebie niepasujące części miasta, mogą nie tylko współistnieć, ale i wchodzić ze sobą w symbiotyczną, korzystną dla wszystkich stron, relację. Naszym drogowskazem będzie idea architektury dobra wspólnego, a efektem naszej pracy... cóż, tego dowiemy się w czerwcu 2015 roku.Dr Krzysztof Nawratek: dyrektor studiów magisterskich w szkole architektury w Plymouth University (UK), teoretyk miasta, autor książek Ideologie w przestrzeni. Próby demistyfikacji (Kraków 2005), Miasto jako idea polityczna (Kraków 2008, wydanie angielskie Plymouth 2011), Dziury w całym. Wstęp do miejskich rewolucji (Warszawa 2012, wydanie angielskie Washington 2012). W przygotowaniu Re-industrialisation and progressive urbanism (Nowy Jork 2015), [Architecture and Urbanism of] Radical Inclusivity (Plymouth 2015) oraz Autonomia, terytorium i ekonomia mocy. Studia nad miastem po-kapitalistycznym (Warszawa 2015).
____ IDEA
Jesteśmy zanurzeni w mieście i miejskości.
Mieszkamy w Katowicach i codziennie korzystamy z przestrzeni, która tutaj powstaje. Właściwie to tworzymy ją za pomocą naszych działań zderzonych z decyzjami i wyborami innych użytkowników. Ten kontekst interesuje nas najbardziej. Czujemy się współodpowiedzialni za miasto, chcemy więc je lepiej rozumieć i mieć wpływ na to, jak funkcjonuje.
Kolektyw Miastoprojekt: Michał Kubieniec, Paweł Jaworski
________________________________________________________________________________________
niedziela, 28 września 2014
ARCHITEKTURA TO POLITYKA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz